Nauka to polska racja stanu! (#6)
„Jednego politycy mogą być pewni – nie damy im spokoju. Bardziej upartych ludzi od naukowców nie ma. Naukowcy to »ludzie bez porażek«. Dla nas negatywny wynik eksperymentu też jest ważny”.
29 września 2025 roku ponad 100 polskich naukowców opublikowało list otwarty do Prezydenta RP, Marszałków Sejmu i Senatu oraz Prezesa Rady Ministrów i członków rządu. Apel dotyczy dramatycznej sytuacji finansowania nauki w Polsce – zwłaszcza Narodowego Centrum Nauki (NCN), które autorzy nazywają „tlenem polskiej nauki”. Projekt budżetu na 2026 rok przewiduje zamrożenie dotacji dla NCN na poziomie roku 2025, co przy uwzględnieniu inflacji oznacza realny spadek nakładów.
Naukowcy alarmują, że sprzeczność między rządowymi deklaracjami o nauce jako „polskiej racji stanu” a rzeczywistymi decyzjami budżetowymi zagraża przyszłości polskiej nauki, bezpieczeństwu państwa i perspektywom młodych pokoleń badaczy.
O kulisach powstania listu, jego celach i dalszych planach rozmawiamy z inicjatorami apelu: dr hab. Agatą Starostą, dr hab. Arturem Obłuskim, dr hab. Kingą Kamieniarz-Gdulą, dr hab. Michałem R. Gdulą, dr Joanną Karoliną Malinowską.
Co skłoniło Was do napisania tego apelu i jakie najważniejsze przesłanie chcieliście przekazać władzom?
To kolejny rok, kiedy naukowcy apelują do rządu o zwiększenie finansowania nauki. Sytuacja wygląda podobnie źle od lat. W nauce brakuje pieniędzy na utrzymanie infrastruktury badawczej – takiej jak na przykład Oceania – na podwyżki pensji, na podniesienie stypendiów doktoranckich (które obecnie wynoszą 3466,90 zł brutto przed oceną śródokresową), na remonty, na prąd. Naszą petycją chcemy zwrócić uwagę na ten problem. Chcielibyśmy, żeby Polska finansowała naukę na poziomie 3% PKB, co pozwoli na jeszcze szybszy rozwój gospodarczy niż do tej pory. Pretendując do miana 20. gospodarki świata, Polska musi pracować nad rozwojem własnych technologii i rozwiązań, które możemy zaproponować światu. To nie tylko wspomoże rozwój kraju, ale również da Polsce suwerenność i elementy bezpieczeństwa.
Jak doszło do powstania tego listu otwartego? Dlaczego zdecydowaliście się akurat na taką formę dialogu z władzami?
Listy piszemy zazwyczaj jesienią. Te listy nie spadają niestety jesienią jak kolorowe liście z drzew, ale kiedy opadają nam ręce. Wtedy, kiedy widzimy, że osłabiany jest rozwój Polski poprzez niedofinansowanie nauki albo kiedy politycy podejmują niemerytoryczne decyzje.
Tegoroczny list otwarty nie jest więc nową formą dialogu.
Nowe jest to, że dzięki doświadczeniom z poprzednich lat różne grupy naukowców mogły lepiej się poznać i skonsolidować, i powstał jeden list przedstawicieli i przedstawicielek różnych grup. Lepsze usieciowanie polskich naukowców oraz większe zainteresowanie dziennikarzy tematem nauki sprawiło też, że liczbę podpisów podobną do tej, którą rok temu osiągnęliśmy po niemal miesiącu, teraz uzbieraliśmy w 36 godzin.
W liście NCN nazywacie „filarem jakości i niezależności badań naukowych”. Dlaczego akurat ta instytucja jest tak wyjątkowa i ważna dla polskiej nauki?
Przede wszystkim wyjątkowa jest jej niezależność: polityczna, ale też proceduralna (tj. stosunkowo duża transparentność). NCN jest niezależną agencją rządową, której celem jest finansowanie badań podstawowych bez ingerencji politycznej. Decyzji o przyznaniu grantów nie podejmują urzędnicy czy politycy, tylko eksperci naukowi. To zapewnia wolność badawczą.
Transparentny proces oceny bierze się stąd, że NCN od początku zbudowany został na najlepszym istniejącym wzorcu: rygorystycznym i merytorycznym systemie oceny według standardów Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (ang. European Research Council, ERC). Proces peer review, w którym projekty oceniają niezależni specjaliści – głównie z zagranicy (często Polacy pracujący na topowych światowych uczelniach, bez powiązań na miejscu) – zapewnia wysoką jakość i bezstronność.
Podobnie do ERC, NCN koncentruje się na badaniach podstawowych, czyli tych mających na celu poszerzenie wiedzy. To pozwala naukowcom eksplorować nowe obszary, co często prowadzi do przełomowych odkryć. ERC i NCN mają niemal identyczny podział finansowania trzech głównych dziedzin: nauk humanistycznych, społecznych i o sztuce; nauk o życiu; nauk ścisłych i technicznych.
Kim jest „Pokolenie NCN”? To określenie często przewija się w dyskusjach o polskiej nauce.
To my! [śmiech] Większość ze współautorów listu otwartego i petycji identyfikuje się z tą nazwą. „Pokolenie NCN” to określenie na badaczy i badaczki, którzy rozwijali swoją karierę naukową dzięki grantom i wsparciu finansowemu z Narodowego Centrum Nauki. To chyba najbardziej aktywna grupa naukowców w Polsce. Dla wielu z nas finansowanie z NCN było też trampoliną do sięgnięcia po granty europejskie i/lub projekty o charakterze bardziej aplikacyjnym.
Wskazujecie na potrzebę zwiększenia dotacji dla NCN o minimum 400 mln zł. Skąd wzięła się ta kwota i na co miałaby zostać przeznaczona: na zrekompensowanie rosnących kosztów badań, czy też na umożliwienie finansowania zupełnie nowych projektów?
Ta kwota wynika z wyliczeń samego NCN. Pozwoli ona na utrzymanie wskaźnika sukcesu na akceptowalnym poziomie. Uczestnicząc w Radzie NCN, namawialiśmy do postulowania o większą kwotę. Utrzymywanie status quo przy szybko zmieniającym się świecie jest staniem w miejscu, gdy świat nam odjedzie. Mamy jednak świadomość ograniczeń budżetowych i tego, co się dzieje wokół nas. Dlatego nasze propozycje są racjonalne.
W liście padają mocne stwierdzenia o „nieodwracalnych konsekwencjach” i porównanie NCN do „tlenu polskiej nauki”. Jakie realne skutki – dla nauki, gospodarki i rozwoju kraju – może mieć zamrożenie finansowania NCN na obecnym poziomie?
NCN jest jednym z elementów systemu nauki. Ponieważ są to środki rozdzielane na zasadzie konkurencyjnej, to jednocześnie konkursy są papierkami lakmusowymi. Niskie wskaźniki sukcesu w konkursach oznaczają, że albo ktoś złoży ten wniosek w innym kraju, albo się zniechęci. Czyli ograniczanie pieniędzy dla NCN jest podawaniem arszeniku najaktywniejszym i najlepszym naukowcom w Polsce albo po prostu wyganianiem ich z kraju.
Proszę również spojrzeć na statystyki ERC. Co roku więcej Polaków zdobywa te granty dla uczelni zagranicznych niż dla polskich. Powinniśmy jako rozwinięta gospodarka stworzyć sytuację, w której talenty zostają w Polsce, ponieważ mają możliwość rozwoju, a nie wyjeżdżają, bo za granicą będą mieli środki na niezbędną aparaturę albo zarobią lepiej.
Przywołujecie przykład Korei Południowej, która przeznacza ponad 5% PKB w badania i rozwój. Dlaczego to właśnie ten kraj stanowi dla Was punkt odniesienia? Jak Polska wypada na tle innych państw UE i naszego regionu?
To nie tylko Korea Południowa. Proszę spojrzeć na tabelę opublikowaną na X przez Piotra Bentkowskiego:

Wśród najlepszych gospodarek przed nami są tylko te kraje, które wydają więcej w sektorze badań i rozwoju w stosunku do swojego PKB. Chyba czas wyciągnąć wnioski? Przecież współczesne gospodarki to nie są gospodarki, o których sile decyduje ilość wydobywanego węgla, ale to, czy są konkurencyjne dzięki rozwojowi nowych technologii.
Zwracacie również uwagę na sprzeczność między deklaracjami władz, m.in. z lutego br., o nauce jako pierwszym filarze strategii „Rok Przełomu”, a rzeczywistymi decyzjami budżetowymi. Jak dziś odbieracie te wypowiedzi przedstawicieli rządu?
Z całą pewnością nie chcemy nikogo antagonizować. Chcemy rozmawiać z każdym rządem o rozwoju Polski, rozwoju gospodarki, zwiększaniu dostępności nowych i tanich technologii dla naszego społeczeństwa. Jeśli sami je będziemy rozwijać, to nie musimy ich kupować, bo wtedy jest po pierwsze drożej, a po drugie w mocno spolaryzowanym świecie może się okazać – jak zresztą mówił już Piotr Sankowski – że dostęp do technologii może być decydujący. Możemy dodać do tego, że oznacza to, iż dostęp ten może być reglamentowany przez właścicieli. Brak rozwoju własnych technologii będzie oznaczać wasalizowanie Polski.
Warto też sobie zdać sprawę z tego, że nie jest tak, że jak się da naukowcom, to trzeba zabrać wojsku albo systemowi ochrony zdrowia. Zamiast postrzegać finansowanie nauki jako konkurencję dla innych sektorów, warto traktować je jako inwestycję w przyszłość. Każda złotówka wydana na badania naukowe przynosi wielokrotny zwrot, zwiększając innowacyjność i potencjał gospodarki. Dzięki temu dochody budżetu państwa mogą się powiększać, co pozwoli na większe wsparcie dla kluczowych obszarów, takich jak opieka nad rosnącą liczbą osób w wieku emerytalnym.
Czy po publikacji apelu pojawiły się już jakieś reakcje ze strony władz lub instytucji publicznych? Jeśli tak, to jakie? A może widzicie jakieś sygnały wsparcia dla Waszego apelu ze strony innych środowisk – biznesu, mediów, organizacji pozarządowych?
Ze strony władz – nie, ale na to może być za wcześnie. Petycje będą wysłane do adresatów listu jeszcze w październiku i to może być okazją do reakcji. Natomiast jest zainteresowanie mediów: prasy, radia, telewizji. Czas ogłoszenia petycji akurat zbiega się z początkiem roku akademickiego, więc korzystamy z tej okoliczności.
Jakie działania planujecie w dalszej kolejności, jeśli Wasze postulaty nie zostaną uwzględnione w budżecie?
W każdym razie jednego politycy mogą być pewni – nie damy im spokoju. Bardziej upartych ludzi od naukowców nie ma. Naukowcy to „ludzie bez porażek”. Dla nas negatywny wynik eksperymentu też jest ważny. Sprawdzamy, dlaczego tak się stało i za którymś razem osiągamy sukces.
Jakie systemowe zmiany – poza zwiększeniem finansowania – są według Was niezbędne, by polska nauka mogła się rozwijać?
Polska potrzebuje całego systemu wspierającego badania na każdym poziomie zaawansowania technologicznego (TRL). Muszą być warunki, żeby pozyskiwać wiedzę – badania podstawowe, warunki do wdrażania wiedzy i pomysłów – projekty aplikacyjne, oraz warunki do wdrażania rozwiązań w życie. Brakuje spójnego systemu, który łączyłby naukę z biznesem, zwłaszcza na poziomie średnich TRL-i.
Co chcielibyście dziś przekazać młodym naukowcom, którzy zastanawiają się nad swoją przyszłością w polskiej nauce?
Starajmy się wspólnie przekonać polityków, których przecież sami wybieramy do reprezentowania nas, do tego, żeby zainwestowali w naukę. Nie poddawajcie się – stal hartuje ogień. Jeśli przekonamy wspólnie polityków, a Wy sobie radzicie w obecnych warunkach, to pomyślcie, jakie szanse rozwojowe czekają, gdy uda nam się dokonać zmiany.
Nie ukrywamy, że nie jest dobrze i mimo tych wszystkich problemów mam nadzieję, że są osoby, które wiążą swoją przyszłość z nauką w Polsce. Co możemy poradzić doraźnie? Szukajcie laboratoriów, które mają granty – w inny sposób nie da się realizować pomysłów. A przyszłościowo – próbujmy przekonać polityków.
Gorąco zachęcamy do podpisania listu otwartego do Prezydenta RP, Marszałka Sejmu RP, Marszałka Senatu RP, Prezesa Rady Ministrów oraz Wiceprezesów Rady Ministrów w sprawie finansowania nauki. Petycje podpisało już ponad 4306 osób. Dziękujemy za udzielenie odpowiedzi na temat finansowania nauki inicjatorom listu:
dr hab. Agata Starosta, prof. Instytutu Biochemii i Biofizyki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, laureatka Nagrody Prezesa Rady Ministrów za osiągnięcie habilitacyjne, nagrody Bassalika, stypendium dla wybitnych młodych naukowców MNiSW, grantów EMBO IG, FNP i NCN, stypendystka MSCA IF, AXA Research Fund
dr hab. Artur Obłuski, prof. Uniwersytetu Warszawskiego, Nagroda PRM, laureat ERC Starting, Consolidator, the Public’s Choice Award, the European Research Council’s Public Engagement with Research, Grant Kolumb FNP
dr hab. Kinga Kamieniarz-Gdula, prof. Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, laureatka ERC Starting & Proof of Concept, EMBO IG, NAWA Polskie Powroty, grant NCN
dr hab. Michał R. Gdula, adiunkt (assistant professor) na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, laureat NAWA Polskie Powroty, grantów NCN, wieloletni pracownik naukowy Uniwersytetu Oksfordziego
dr Joanna Karolina Malinowska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, laureatka Stypendium MNiSW, grantu NCN, stypendium Yehudit and Yehuda Elkana Fellowship